Saturday, September 8, 2012

nic mi się nie chce

Naprawdę!... ale od dawna chciałam napisać o pierwszym tygodniu września/ostatnich dniach sierpnia. Pisanie przychodzi mi jednak niezwykle ciężko w ostatnich dniach, więc pozwólcie, że wyręczę się znaleziskami z aparatu w telefonie.

Panda upodobał sobie spanie przy komputerze. Nie wiem czy to przez ogólne ochłodzenie (jak wiadomo, Subaru lubi przypiec), czy zwyczajnie kot znalazł sobie rozrywkę w stalkowaniu mojego facebooka... 

Ostatnie dni sierpnia były bardzo ładne :D Dawno nie widziałam tak czystego nieba. 

Haft, który mama dostała na urodziny od swojej siostry. Oczywiście, nie widać tego na zdjęciu, ale  obrazek ma piękny odcień niebieskiego~. Trochę żałuję, że nie potrafię wyszywać, ale co się odwlecze, to nie uciecze.

Mój telefon mógłby równie dobrze nazywać się "aparat do robienia zdjęć kotom".  Większość galerii zajmują właśnie takie foty. Ta jest wyjątkowo urocza, bo Panda upodobał sobie świetną pozę na kolanach mojego brata. W ogóle Koala ma ostatnio fazę na siedzenie na kolanach. Mam wrażenie, że odkrył nowe hobby, zaraz obok stalkowania fejsa.

Przez część tygodnia robiłam za mistrza ceremonii w kuchni. Zdecydowanie lubię gotować, ale nie potrafię piec :P. Muffinki to chyba jedna rzecz, która mi w tej sferze wychodzi. Dlatego uznałam, że dobrze będzie zrobić przyjemność tym, którzy już musieli wrócić do pracy i szkoły. Tak właśnie powstały moje pierwsze muffinki z malinami, bez mleka (bo się nie zorientowałam, że go nie mam w lodówce...) na mące graham, bo tylko na niej pisało wyraźnie, że jest pszenna. Czy wspominałam już, że nie potrafię piec? 

Rozmawiałam jednego wieczoru ze znajomą i zeszło nam na tematy polityki,   przy czym zawsze dochodzę wtedy do niewesołych wniosków, które mnie dobijają (bo jakże by inaczej?). No i zobaczyłam gdzieś na necie hasło "a good book makes everything better" - złapałam więc za najbliższą książkę, a pod ręką na biurku leżała mi właśnie ta. O dziwno, nigdy mi się chyba nie znudzi, nawet jeśli znam ją już prawie na pamięć. Zresztą, przydała się później w tygodniu, kiedy wyłączyli nam prąd wieczorem. 

Serio, nie mam pojęcia dlaczego zrobiłam to zdjęcie. Mam wrażenie, że dobrze obrazuje mój brak weny do pisania czegokolwiek. Moja ochota mija się z muzą. To smutne. Nie pomagają nawet hektolitry kawy i herbaty pite na co dzień.

Ponieważ nie wychodzi mi pisanie, a mam dużo czasu wolnego,  kupiłam dwa motki włóczki  i robię z nich chustę. Bo tak. Znalazłam genialny sklep - jak wysłali mi paczkę rano, tak przed południem była już u mnie. Muszę zamówić u nich jeszcze  kilka kolorów, bo mam ochotę zrobić jeszcze kilka rzeczy. Robienie na drutach strasznie wciąga O_O.

 Zdjęcie z dzisiaj. Szaro, brzydko, zimno. A rano zapowiadała się taka ładna pogoda!... 

2 comments:

  1. Jak zobaczyłam zdjęcie muffinki to zaczełam się zastanawiać jakby smakowały takie na słono XD


    Mi się właśnie chce, ale mam tyle roboty, że energii mi na wszystko nie starcza i czuję jakby mój świat się kręcił od tego, ze zmuszam się do pracowania na takich obrotach X''D (a wcale nie muszę *chomik w mózgu*: musisz musisz *i biega dalej na swoim kółeczku poganiając mnie do pracy*

    ReplyDelete
    Replies
    1. na słono też są niezłe. To znaczy, jest kilka wariacji, bo generalnie albo można nawciskać w ciasto cokolwiek, np szynke i ser, bo muffiny praktycznie zawsze mają to samo podstawowe ciasto, albo od razu niecnie wykorzystać forme, wcisnąć w nią ciasto drożdżowe i zrobić mini-pizze XDD.

      Mi się niestety nie chce, tak bardzo, że w dwa dni skończyłam jedną motkę włóczki.

      Delete