Showing posts with label bento. Show all posts
Showing posts with label bento. Show all posts

Wednesday, April 17, 2013

i aim to misbehave

Since the weather has already remembered how to spring I feel happier than a bird with a french fry. Lately it was so nice and pleasant that I could leave my jacket home. True, it was 19*C just during my classes when I was actually inside rather then outside, BUT I still could enjoy some spring warm - I thought it will never come. Maybe I am overoptimistic about this, even though, I don't care.

So, lately I also found myself rly enjoying this book:


I watched some of my fav vloggers going on and on about this title and I thought "C'mon I may as well give it a try". Surprisingly enough, it was so nice that the first thing I did was sending it to my friend after reading only some beginning chapters. I have to say it gives a voice to so many issues of a womanhood a part of which I couldn't describe better myself and some of them are still quite unexpected.

One may say, ok Sandberg is an American, here in the middle of Europe is a totally different piece of career and academical story - since those are the chapters I'm currently reading... but tbh it's not that different. I hope it will get translated to Polish soon so I may bring this book home and give it to my not-speaking-English female relatives. As far as I enjoyed the book I think "Lean In" is very clear and simple, so my friends and family would definitely enjoy it.

On the other not-feminism related things: last weekend we made this pretty nice hanami-styled indoors picnic and it turned out great. Here's my pretty spring bento - I shouldn't have put a splited muffin in it since it got other food's flavor, but the sesame omelet was truly a sparkling idea. We have to make this event annual - maybe next time we may get even more kakkoi Asian alcohol (and some real sakura?)~

my cute bento
I guess this whole spring just made me more anxious for colorful food. I could already stare at those bentos more than actually eat them, but my today's dinner is almost artistic. Shiny.

someone should make it a painting - I would hang it on a wall~
I wish I was so productive with other things as I tend to be in the kitchen. I guess it's what they call spring procrastination. Oh... it's called "spring depression"? Owh... Oops.

Tuesday, December 4, 2012

tak się jeździ na konwenty

Cytując za pućką, w końcu zrobiłam coś ze swoim życiem... kliku kliku kliku, i pojechałam na konwent. Konkretnie, na B-xmasscon 3 w Krakowie, w ostatni weekend. Właściwie to nawet chciałam pojechać na jakiś konwent, bo dawno nie było mnie na żadnym, a skoro nie jestem już na filologii i w tygodniu po nie czekały na mnie cztery kolokwia to czemu nie. Poza tym, od dawna chciałam sobie kupić jakieś tanie a fajne kolczyki i nie mogłam trafić lepiej. Stoiska były dość przyzwoite, było dużo rzeczy związanych z fandomami poza-mangowymi np Sherlockiem, Supernatural, Grą o Tron, Avengersami i Doctorem Who, więc jestem zadowolna. Tzn. pewnie byłabym bardziej, gdybym mogła dorwać coś fajnego z Thorem albo Iron Manem, ale może następnym razem. 

Thor się smuci, bo nikt go nie kocha
W sumie zapłaciłam z 16zł za te dwie pary...? That's the deal.
 Chociaż  najlepszego zakupu i tak dokonała chyba pućka, w formie przygarnięcia porzuconej pluszowej pandy, która szybko się zaaklimatyzowała z pozostałymi pluszowymi zwierzątkami.

Szczęśliwa rodzina xd
Z paneli bardzo podobał mi się panel o dżejpopie i azjatyckich coverach piosenek - szczególnie zapadł mi w pamięć Jackie Chan śpiewający piosenkę z Mulan. Akurat wróciłam wtedy do sali i miałam niezły ubaw :p. Jeśli chodzi o nasz własny panel i warsztaty to w ogóle jestem w siódmym niebie, bo przyszło dużo ludzi i robili ładne bento~. Naprawdę się postarali, bo to nie tak, żebyśmy im dały jakieś wypasione składniki (puszkowane warzywa i owoce i ryż). W sumie, jestem pełna podziwu ile potrafili z tego stworzyć. Nawet zostało nam pół opakowania ryżu i miałyśmy obiad w niedzielę ~!




Pokaz WTF również się udał, chociaż jakimś cudem skończył się te 10 minut wcześniej. Za to ludzie byli wspaniali i udzieliła im się ostatnia piosenka. Wprawdzie patrzyłam po nich, kiedy puszczałyśmy Singhama, i chyba nie ginęli aż tak bardzo jak my, no ale... Singham!.. Czyż on nie jest wspaniały? Jeśli Singham nie jest wspaniały, patrz: punkt pierwszy.


Suma sumarum, jestem zadowolona i chciałabym pojechać na jakiś konwent w przyszłym roku. Może tym razem uda mi się kupić coś z Thorem, żeby się nie czuł niedoceniony xd.

Nanana, SINGHAM!~ *ryk lwa here*

Gratis foty:

Gra o Tron Konwentu

To uczucie, kiedy robisz sobie fotkę pod bannerem radia, w którym pracujesz