Sunday, March 4, 2012

własna łazienka

Kiedy byłam mała naturalną koleją rzeczy w życiu wydawało mi się, poza ślubem w Paryżu oczywiście, zbudowanie własnego domku, w którym można by spokojnie zamieszkać z własną rodziną. Oczywiście moje święte przekonanie o tym, że powinien być identyczny z moim własnym zmieniało się na przestrzeni lat, ale jakoś bardzo długo trzymała się mnie ta myśl, że ludzie najpierw dorastają, potem idą do pracy i w końcu kupują dom. Tak już po prostu jest i koniec.

Z biegiem lat rzeczywistość oczywiście zaczęła zniekształcać te marzenie albo chociaż zmieniać jego lokalizację. Góry mają dużo plusów, takich jak ładne widoki i świeże powietrze, ale nastolatkom może się tam nudzić. Z drugiej strony mieszkanie w mieście, czy też na przedmieściach - niby wszędzie jest blisko, ale walka z kurzem i sadzą w małym mieszkaniu to męka a co dopiero w całym domu! Jakby na to nie patrzeć w samym kraju też jest co najmniej kilka przyjemnych lokalizacji, ale w końcu kolidowało to z planami rezydowania w czymś co chociaż w małej mierze przypominałoby tradycyjny japoński dom. (wielka wanna wyglądająca jak bala to wciąż całkiem niezły pomysł) 

Z biegiem czasu sama wizja umeblowania też całkiem dynamicznie zmienia swój kształt. Z jednej strony podobały mi się uporządkowane, jasne wnętrza rodem z Ikei, z drugiej nie potrafię oderwać wzroku od sprytnych rozwiązań prezentowanych we współczesnych azjatyckich gazetkach o urządzaniu wnętrz, a między nami mówiąc Japończycy mają wielki talent do upychania 1000 rzeczy na powierzchni kosza na bieliznę. Jeszcze innym razem przyrzekam sobie, że mój dom wewnątrz będzie przypominał ten południowo-kalifornijski styl z ulubionego serialu. Nie zapominajmy też, że technika idzie do przodu i może za dwadzieścia lat w końcu całe ściany będą pokrywać interaktywne ekrany, co kompletnie zmienia postać rzeczy.

Suma summarum zawsze dochodzę do wniosku, że w kuchni musi się znajdować koło młyńskie, albo coś równie dziwnego.

Marzenie o własnym domu wciąż się zmienia, ale staram się, żeby nie kurczyło się do granic niemożliwości, nawet jeśli  zebranie funduszy i wszystko co związane z budową domu brzmi dla mnie jak czarna magia i hobby dla bogaczy. 

I tak schodząc do rzeczywistości zawsze dochodzę do wniosku, że  dom jest jeden, ale dobrze jest mieć jakieś swoje miejsca, to znaczy takie, w których można się wyspać w spokoju i jest własna łazienka.



x

No comments:

Post a Comment